Jak nauczyć dziecko matematyki?
Pamiętacie jeszcze Wasze lekcje w klasach 1-3? Jakie macie wspomnienia? To było tak dawno temu, a jednak wiele pamiętam. Przychodzą mi do głowy różne obrazy. Pamiętam wspaniałą nauczycielkę, wygląd sali, klasową biblioteczkę, piosenki na muzyce, czytankę „Kruk i ser” oraz prace plastyczne.
Mam oczywiście jeszcze więcej wspomnień, jednak jeśli chodzi o matematykę, poza grafami nie za bardzo utkwiła mi w pamięci. W głowie mam jednak późniejsze wspomnienie, równania, jakieś x, y, z… To był kosmos! Bez tłumaczeń taty ciężko by było.
Pamiętam też kurs matematyki przed egzaminami do liceum. Co tydzień w sobotę rano chodziłam na zajęcia z matematyki, które prowadził nauczyciel z liceum. Potrafił wspaniale tłumaczyć zadania i wydawało się, że nie ma takiego zadania, którego bym nie rozwiązała. Było nas w grupie może z 10-12 osób. Wszyscy chcieliśmy dostać się do naszych wymarzonych szkół. Towarzyszyło mi wtedy takie miłe uczucie satysfakcji. Setki wykonanych zadań, strona po stronie. Umiem, Rozumiem. Z egzaminu 5. I znowu matematyka w liceum, jakaś taka… bez wyrazu. Nie zaciekawiła mnie. I nigdy już nie zafascynowała mnie tak, jak w ósmej klasie. A przecież mogła.
Dopiero będąc nauczycielem, widzę, jak istotne jest, żeby zaciekawić dzieci matematyką i sprawić, żeby traktowały ją jak zabawę, a nie jak przykry obowiązek. To wymaga ogromnego zaangażowania. Im lepsze, ciekawsze zabawy z matematyką, tym większa aktywność dzieci. A ich uśmiech po lekcji to dla mnie sygnał, że było dobrze. Nie zawsze jednak tak jest, wtedy mobilizacja do ciekawszych zadań jest jeszcze większa.
Mimo, że kreatywnych zajęć matematycznych znam wiele, wciąż natrafiam na nowe. Obserwujemy z koleżankami wzajemnie swoje lekcje, podpatrujemy inne zabawy matematyczne, szkolimy się i wciąż poszukujemy takich sposobów na matematykę, żeby uczeń czuł, że się bawi, a nie uczy.
Nie ma nic fajniejszego niż dziecko, które po zajęciach wyrównywania wiedzy żałuje, że lekcja już dobiegła końca. Mam wtedy pewność, że naszej nauce nie towarzyszył ani stres, ani nuda. Bo matematyki można uczyć pomysłowo i poprzez zabawę. Należy utrwalać to, co już znane i przechodzić stopniowo do nowości. Trzeba też zmieniać metody, wprowadzać ciekawe gry, zamiast kolejnej strony przykładów, które nie sprawiają, że lekcja którą prowadzimy jest ciekawa.
Poniżej kilka przykładów z moich zajęć, które można stosować w pracy z dzieckiem w domu: